|
Rozpoczynamy sezon turystyczny 2017, bardzo wcześnie!
2O stycznia 2017 rok, piątek - pogoda słoneczna z małym przymrozkiem, a my ruszamy w góry.
Do Wisły dojeżdżamy w małym korku, ale nie przeszkadza nam to, bo rekompensatą są piękne widoki Wisły w zimowej scenerii.
Z Wisły Czarne do schroniska Na Przysłopie pod Baranią Górą jedziemy jak zwykle doliną Czarnej Wisełki, która tym razem jest biała. Biały puch grubą warstwą pokrył wszystko; drzewa, krzewy drogę a nawet potok. Pług odśnieżył drogę tylko na szerokość samochodu. Jadąc dręczy nas pytanie; a jak ktoś będzie jechał z przeciwka to co...?
Dojeżdżamy do transformatora i dalej pieszo. Ośnieżone drzewa malowniczo odbijają się na tle błękitnego nieba. Wokół cisza i zapach drewna. Spokój. Oddychamy pełną piersią świeżym, mroźnym powietrzem. Tu można odpocząć od zgiełku miasta i jego zanieczyszczeń.
Po przywitaniu się z gospodarzami schroniska i niecierpliwie oczekującą nas grupą kolonistów, idziemy do muzeum zobaczyć jakie są warunki i czy da się wejść do środka. Okazało się, że można, trzeba tylko przekopać dojście odrzucając "pół tony" śniegu. Cóż było robić, zakasałem rękawy, łopata do ręki i do pracy. Ania pomagała mi w ciężkiej pracy, jak tylko potrafiła najlepiej robiąc dokumentację fotograficzną.
Po odkopaniu dojścia, można było przyjmować gości. Grupa licząca osiemnaścioro dzieci i dwoje opiekunów przyjechała z Sosnowca z parafii p.w. św. Joachima, przebywała w schronisku od tygodnia na zimowisku, korzystając z uroków zimy w górach. Roześmiana grupa dzieci z wielkim zainteresowaniem oglądała zgromadzone w muzeum eksponaty i z uwagą słuchała naszych objaśnień.. Zadawano wiele pytań. Największym zainteresowaniem cieszył się nasz głuszec oraz dawne sprzęty gospodarstwa domowego. Po około godzinie trzeba było się rozstać dzieci wpisały się do księgi pamiątkowej i poszły jeździć na "pupo lotach", a my po sprawdzeniu izb i zamknięciu chaty poszliśmy do schroniska na zasłużony posiłek.
Poranek na Przysłopie był śliczny. Gdy ustąpiły mgły, z balkonu ujrzeliśmy leśniczówkę w zimowej scenerii. Pokryta grubą warstwą śniegu otoczona oszronionymi drzewami wygląda jak obrazek z kartki świątecznej. Po śniadaniu rzucamy ostatnie spojrzenie na naszą chatę i wyruszamy w drogę powrotną. Dzisiaj pogoda jest jeszcze piękniejsza. Świeci słońce a temperatura lekko powyżej zera stopni. Zimowa sceneria zapiera dech w piersiach - jaka szkoda że to już koniec, musimy wracać do szarej rzeczywistości.
Tekst i foto: Robert Barów
|
|